Strona zawiera informacje o powieści Kamienie na szaniec, która opisuje przygody trzech przyjaciół, którzy walczą w II wojnie światowej. Znajdziesz tu streszczenie krótkie i szczegółowe, plan wydarzeń, opis bohaterów i ciekawostki. Dowiedz się więcej o genezie, motywach i symbolach utworu.
Komentarze. Jednym z trzech głównych bohaterów powieści Aleksandra Kamińskiego pt. „Kamienie na szaniec” jest Tadeusz Zawadzki. Młodzieniec pochodził z bardzo kochającej się i zżytej rodziny. Matka chłopca, będąc pedagogiem, organizowała tajne nauczanie polskie podczas zaborów, a ojciec- profesor, działał w Radzie
Napisz opowiadanie o obrazie Mokra Wieś. W którym opowiadaniu Tadek i na kogo zlosci się , Napisz opowiadanie twórcze o spotkaniu Świtezianki z Potrzebne opowiadanie o spotkaniu dwóch postaci lite Dalsze losy balladyny potrzebne opowiadanie 200 słów Wymyśl i opowiedz zakończenie o Wandzie Rydygierze i
Kamienie na szaniec- rozprawka. „ Kamienie na szaniec ” autorstwa Aleksandra Kamińskiego to lektura, która opowiada o II Wojnie Światowej, a dokładniej o trzech młodych mężczyznach i ich pomysłach na walkę z Hitlerem. Akcja. poleca 85 %.
. Jesteś w:Ostatni dzwonek -> Kamienie na szaniec Rozdział I SŁONECZNE DNI „Posłuchajcie opowiadania o Alku, Rudym, Zośce i kilku innych cudownych ludziach. o niezapomnianych czasach 1939-1943 roku, o czasach bohaterstwa i grozy. Posłuchajcie opowiadania o ludziach, którzy w tych niesamowitych latach potrafili żyć pełnią życia, których czyny i rozmach wycisnęły piętno na stolicy oraz rozeszły się echem po kraju, którzy w życie wcielić potrafili dwa wspaniałe ideały: BRATERSTWO i SŁUŻBĘ”. W Warszawie zawiązało się harcerskie środowisko młodzieży. Chłopcy często wyruszali na wyprawy. W czasie ferii zimowych w góry na narty. Latem na biwaki do lasu, nad jeziora na spływy kajakowe. Do „Buków” należeli między innymi Alek, Rudy i Zośka. Wodzem grupy był harcmistrz Leszek Domański. Nazwany był przez chłopców Zeusem. Miał osiem lat więcej od swoich podopiecznych. Był także ich nauczycielem geografii i wychowawcą klasy. Nauczał w szanowanym Gimnazjum i Liceum im. Króla Stefana Batorego. Zajęcia prowadził od dwóch lat. Cieszył się sympatią. Często chodził z Alkiem do kina. Stanowiło ono obiekt ich wspólnego zainteresowania. Czasami zapraszał chłopców do swojego domu. Rok 1939 był dla chłopców przełomowy. Pomyślnie zdali maturę . Na początku czerwca wyruszyli na dziesięciodniową wycieczkę w Beskidy Śląskie. W ciągu dnia wędrowali by zwiedzić jak najwięcej miejsc. Na noce schodzili do Ośrodka Harcerskiego lub biwakowali w lesie. Wieczory spędzali najczęściej przy ognisku. Śpiewali, dyskutowali na różne tematy. To była cudowna, beztroska wyprawa. Rozdział II W BURZY I WE MGLE We wrześniu 1939 roku wybuchła wojna. Niemcy napadły na Polskę. Dla Polaków był to cios w serce. Po apelu radiowym 6 września harcmistrz Zeus zebrał chłopców. Wyruszył z nimi na wędrówkę na wschód. Chciał ich zabrać z terenu, na który mógł wtargnąć wróg. Udział w wyprawie wzięła także 23. Drużyna - zespół „Buków”. Wszyscy byli młodzi i wysportowani. Wędrówka nie sprawiała im trudności. Zeus kierował się mapą. Omijał zatłoczone szosy, którymi uciekali uchodźcy. Po przekroczeniu Wisły zaczęli iść bocznymi polnymi lub leśnymi drogami. Chcieli uchronić się przed nalotami niemieckich samolotów. To wszystko wprawiło chłopców w konsternację. Nie rozumieli, co się dzieje . Dlaczego w takiej sytuacji nie otrzymali żadnych zadań do wykonania. Szli w ciszy. Nie Wielkim Dębem byli świadkami zbombardowania przez Niemców pociągu z uchodźcami. Po raz pierwszy zobaczyli grozę wojny. Setki martwych ludzi leżących we krwi. Wśród nich dużo rannych wzywających pomocy. Zauważyli brak reakcji ze strony gapiów. Ten widok na zawsze pozostał w ich pamięci. Alek, blady z przerażenia, pierwszy rzucił hasło o wspólnej pomocy. Chłopcy zaczęli opatrywać rannych. Mimo to nadal potrzebna była fachowa pomoc lekarska. Alek stanął murem z kolegami na drodze. Zagrodził w ten sposób drogę przejeżdżającym ciężarówkom. Zmusił auta do postoju. Poprosił kierowców, aby przetransportowali rannych do pobliskiego miasteczka. Po chwili wszyscy wspólnie poprzenosili ludzi do ciężarówek. To była pierwsza akcja pomocy ludziom udzielona przez drużynę „Buków”. Harcerze pod wodzą Zeusa wyruszyli w dalszą wędrówkę. We Włodawie dowiedzieli się od ludzi, że Niemcy są już niedaleko. Sowieci szli na zachód. Ta wiadomość spowodowała, że Domański zadecydował o powrocie do Warszawy. Miasto zastali w gruzach. Było zbombardowane. Domy paliły się. W mieszkaniach nie było światła, wody i gazu. Stolica była cała w zgliszczach. Na ulicach stały barykady. Na chodnikach handlarze sprzedawali co się tylko dało. Wszędzie było pełno Niemców. To był początek działalności gestapo. Wprowadzono godzinę policyjną. Rozpoczęły się rewizje w domach, aresztowania. Chłopcy bardzo cierpieli z powodu kapitulacji Warszawy. Minęły dwa tygodnie od powrotu Alka z harcerskiej wędrówki. Do mieszkania jego rodziców po godzinie policyjnej przyszło pięciu gestapowców. Po dokonaniu rewizji aresztowali ojca Alka Był kierownikiem dużej fabryki przemysłowej. Alek przyrzekł sobie, że dopóki go nie wypuszczą, on nie będzie jadł słodyczy. Wytrwał w tym postanowieniu do czerwca 1940 roku. Jego ojca wraz z innymi dwustoma więźniami rozstrzelano w lesie w Palmirach. Skazani przed wojną byli działaczami społecznymi, gospodarczymi lub politycznymi. Śmierć rodzica miała ogromny wpływ na Alka. Wówczas postanowił, że musi walczyć z okupantem. Przyświecało mu hasło: „Być zwyciężonym i nie ulec – to zwycięstwo”. Przed wojną widniało we wszystkich szkołach Od czasu powrotu z wędrówki zespół „Buków” z Zeusem prowadził gorące dyskusje. Wszyscy szukali sposobu walki z okupantem. Zośka 15 października 1939 roku po raz pierwszy przyniósł na zebranie parę arkuszy tajnego pisemka. Odbite było na powielaczu. Pierwszy numer „Polski Ludowej” - „pisma demokratycznej grupy młodzieży Plan” (Plan - Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa) zainspirował ich do dalszej działalności. Czytali je z zapartym tchem. Słowa wzywające do walki z okupantem były impulsem do przeciwstawienia się wrogowi. Zośka znał jednego z założycieli „Planu” – instruktora harcerskiego Juliusza Dąbrowskiego. Nawiązał łączność między „Planem” a „Bukami”. Wraz z Zośką, Rudym, Zeusem i innymi harcerzami dołączyli do „Planu”. Organizacja swą siedzibę miała w pokoikach przy ulicy Złotej. Pracowali z zapałem w pełnej konspiracji. Dwa razy w tygodniu powielali pisemko „Polski Ludowej”. Przyjmowali nowych ochotników. Po jakimś czasie złożyli przysięgę. Mówiła o walce na śmierć i życie z okupantem. O zdradzie grożącej wyrokiem śmierci itd. Zespół „Buków” został podzielony na pięcioosobowe grupy. Dwie dwa razy w tygodniu powielały i rozprowadzały „Polskę Ludową”. Trzecia współpracowała z grupą bojową Kota (działacza niepodległościowego ściganego przez gestapo). Czwarta i piąta zajęła się propagandą uliczną. Do ostatnich grup należeli Zośka, Alek i Rudy. Do ich zadań należało od tej pory nalepianie małych wąskich karteczek na plakatach i odezwach niemieckich. Wyśmiewali wypisane tam hasła. Widząc te fiszki ludzie po kryjomu się uśmiechali. Dawało im to poczucie wewnętrznej wygranej. Pierwsze propagandowe nalepki wymyślił Rudy i jego kolega Jerzy Masiukiewicz – pseudonim „Mały”. Robili je w „warsztacie” . Składał się z maleńkiej drukarenki, gumowych literek starczających tylko na wydrukowanie dwóch wierszy. Chłopcy nie zdawali sobie sprawy, że tworzą propagandę podziemną . Wpisywali się do historii konspiracyjnej walki z okupantem. Tymczasem w ruinach Warszawy powstały pierwsze luksusowe restauracje z dancingami. Chodzili do nich bogacze. Ne zwracali uwagi na otaczającą rzeczywistość. Jedli przy suto zastawionych zakąskami i winami stołach. Od świata ulicznej nędzy oddzielała ich szklana witryna. W grudniu 1939 roku zespół „Buków” pod dowództwem Janka Błońskiego z „Planu” zorganizował akcję „zagazowania”. Chłopcy wnieśli do luksusowej restauracji „Adria” gaz wywołujący wymioty. Po jego rozpuszczeniu wystrojone kobiety i bogaci „dranie” wybiegali na zewnątrz i wymiotowali na śniegu. Zagazowanie „Adrii” było ostatnią wspólną akcją „Buków” i „Planu”. Okazało się, że ten drugi miał zainteresowania polityczne. Chłopcy szukali swego miejsca w Polsce Podziemnej. To Zeus podjął decyzję o odłączeniu 1 2 3 4 5 6 7 8 9 Szybki test:Zeus był nauczycielem:a) geografiib) kultury fizycznejc) historiid) języka polskiegoRozwiązanieAkcję „zagazowania” po raz pierwszy odbyła się w restauracji:a) Gloriab) Estefaniac) Ninetted) AdriaRozwiązanieCzłonkowie "Buków" na początku czerwca 1939 roku wyruszyli ostatni raz na beztroską wycieczkę...a) w Beskidy Śląskieb) w Góry Sowiec) w Bieszczadyd) w Beskid SądeckiRozwiązanieWięcej pytań Zobacz inne artykuły:InneCharakterystyka AlkaGeneza tytułu „Kamieni na szaniec”Biografia Aleksandra KamińskiegoSzczegółowe streszczenie „Kamieni na szaniec”Charakterystyka RudegoGeneza „Kamieni na szaniec”„Kamienie na szaniec” - krótkie streszczenieCharakterystyka ZośkiAkcja pod Arsenałem – streszczenieDokument epoki, czyli problematyka „Kamieni na szaniec”Charakterystyka pozostałych bohaterów „Kamieni na szaniec”Gatunek literacki, narracja, język i styl „Kamieni na szaniec”„Kamienie na szaniec” - plan wydarzeńSzczegółowy plan wydarzeń „Kamieni na szaniec”Losy Macieja Aleksego Dawidowskiego („Glisty”, „Alka”, „Kopernickiego”, „Koziorożca”)Wartości artystyczne argumentem za ponadczasowością „Kamieni na szaniec”Losy Jana Bytnara („Rudego”, „Janka”, „Krokodyla”)Krytyka literacka o „Kamieniach na szaniec”Słowniczek najważniejszych pojęć związanych z „Kamieniami na szaniec”Losy Tadeusza Zawadzkiego („Zośki”, „Tadeusza”, „Kotwickiego”, „Kajmana”, „Lecha Pomarańczowego”)BibliografiaNajważniejsze cytaty „Kamieni na szaniec”Czas i miejsce akcji „Kamieni na szaniec”Kalendarium twórczości Aleksandra Kamińskiego Partner serwisu: kontakt | polityka cookies
Home Sztuka, Kultura, KsiążkiJęzyk Polski blocked zapytał(a) o 18:02 Kamienie na szaniec! opowiadanie wyobraź sobie że byłeś uczestnikiem akcji sylwestrowej pod kraśnikiem, napisz relacje z tego wydarzenia w formie opowiadania z elementami opisu przeżyć. 0 ocen | na tak 0% 0 0 Tagi: kamienie szaniec lektura opowiadanie Odpowiedz Odpowiedzi wer_czans [Pokaż odpowiedź] Uważasz, że ktoś się myli? lub Polecamy Kamienie na Szaniec Recenzja filmu
„Kamienie na szaniec” są we wszystkich szczegółach oparte na rzeczywistych faktach. Są dokumentem, któremu nadano formę opowieści. – tak napisał Aleksander Kamiński w „Uwagach” do „Kamieni na szaniec”. Utwór nie posiada znamion fikcji literackiej i opowiada wyłącznie o autentycznych wydarzeniach, ludziach i miejscach. O zaliczeniu książki Aleksandra Kamińskiego do dokumentów epoki decyduje kilka czynników. Wszystkie opisane w niej wydarzenia i sytuacje zostały potwierdzone przez historyków nawet w najdrobniejszych szczegółach. Kamiński od pierwszych dni okupacji niemieckiej działał w konspiracyjnych organizacjach harcerskich, a bohaterów „Kamieni na szaniec” znał osobiście. Podczas pracy nad utworem wykorzystał więc własne doświadczenia, a ponadto relacje innych osób – świadków zdarzeń, rodziny i przyjaciół „Alka”, „Rudego” i „Zośki”. Ważnym źródłem informacji stał się dla niego także pamiętnika Tadeusza Zawadzkiego, który stanowił podstawowy materiał do rozdziału „Akcja pod Arsenałem”. Drugim ważnym elementem, który pozwala traktować „Kamienie na szaniec” jako dokument epoki, jest wierność realiom, które autor precyzuje podając ścisłe daty, nazwy miejsc i ulic. Historia o trójce przyjaciół została doskonale umiejscowiona w czasie i przestrzeni. Czytelnik wraz z nimi wędruje ulicami Warszawy, poznaje dokładnie miejsca poszczególnych akcji, co dodatkowo uwiarygodnia fabułę. Kamiński zawsze podaje miejsce i czas wydarzeń. Akcja „Kamieni na szaniec” rozpoczyna się w czerwcu 1939 roku i kończy się w dniu 21 sierpnia 1942 roku – z chwilą śmierci Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”. Równie ważnym elementem utworu jest warstwa psychologiczna. Aleksander Kamiński okazał się wnikliwym pedagogiem-obserwatorem, co umożliwiło mu wierne odzwierciedlenie charakterów swoich bohaterów. Wszystkie postaci dzieła, zarówno pierwszo- jak i drugoplanowe, są autentyczne – noszą również swoje prawdziwe nazwiska i pseudonimy konspiracyjne. Co więcej – są tacy, jakimi byli w rzeczywistości, mówią własnymi słowami, dzieląc się prawdziwymi przeżyciami. Autor precyzyjnie utrwalił ich wygląd zewnętrzny, sposób bycia, gesty. Dzięki temu żyją oni własnym życiem na kartach książki, są indywidualnościami. Kamiński ukazał ich nie tylko w działaniu, na tle rówieśników i domu rodzinnego – zdołał przede wszystkim odtworzyć ich świat wewnętrzny: zainteresowania, ambicje życiowe, marzenia, uczucia. W miarę rozwoju akcji czytelnik obserwuje dojrzewanie emocjonalne młodych ludzi w trudnych, wojennych warunkach. W bohaterach „Kamieni na szaniec” kształtują się nowe cechy charakterów, zmienia się ich system wartości, uczą się rozwagi, odwagi, odpowiedzialności. Dzięki temu opowieść o „Alku”, „Rudym” i „Zośce” można uznać za mistrzowskie studium pokolenia, które uczyło się czym jest honor, niebezpieczeństwo i śmierć. Te właśnie cechy: wierność faktom, konkretyzacja czasu i przestrzeni akcji oraz warstwa psychologiczna utworu, sprawiają, że „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego można zaliczyć do dokumentów ten artykuł?TAK NIEUdostępnij
Temat: Napisz opowiadanie o spotkaniu z bohaterem wybranej lektury obowiązkowej, który przekonał Cię podczas spotkania, że w życiu warto podejmować ryzyko. Wypracowanie powinno dowodzić, że dobrze znasz wybraną lekturę obowiązkową. Dzień nie zapowiadał się jakoś nadzwyczajnie. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że zaczął się wyjątkowo przeciętnie. Jak zwykle wstałam wcześnie rano, zjadłam śniadanie i będąc jeszcze w piżamie usiadłam przed komputerem, by niebawem rozpocząć e-lekcje. Musiałam przyznać, iż ten sposób nauki nawet mi odpowiadał. Nie musiałam zrywać się z łóżka o szóstej, by tylko zdążyć się ubrać, zanim z prędkością światła pobiegłabym na przystanek autobusowy. Teraz, mogłam sobie na spokojnie siedzieć przed monitorem, słuchając monologu nauczycieli i nie przejmując się niczym, pić moją ulubioną czarną herbatkę. Włączyłam telefon, by sprawdzić jaką mam pierwszą lekcję i oczywiście musiała to być matematyka! Znowu czterdzieści pięć minut rozwiązywania zadań za innych i słuchania, jak pan krzyczy na osoby, które nie umieją nawet najprostszych pojęć matematycznych. Otworzyłam więc przeglądarkę i od razu po jej załadowaniu weszłam na Meeta, który czekał już na kliknięcie na pasku bocznym. O dziwo, spotkanie ładowało się dosyć długo, a przecież Internet działał jak należy. Nawet miał trzy kreski, co w moim przypadku zdarza się dosyć rzadko. Nagle ni stąd, ni zowąd wyrzuciło mnie na jakąś podejrzaną stonkę. Próbowałam z niej wyjść, jednak mój komputer najwyraźniej postanowił się zaciąć. Dwie minuty do lekcji… No po prostu super! Chwyciłam za telefon, który jak na złość musiał się rozładować. Ugh! Złośliwość rzeczy martwych nie zna granic. No cóż, wyjaśnię tę sytuację później na lekcji, chociaż bez żadnych dowodów na to, najpewniej zostanie to odebrane, że nie chciałam być na lekcji. Nonsens! Znaczy nie chciałam być na matematyce, ale nie do tego stopnia, żeby nie uczestniczyć w lekcji. Gdy miałam już wstawać, by udać się po ładowarkę, na ekranie mojego komputera nagle pojawiła się liczba dziesięć. Jak, skoro cały komputer się ściął? Zaczęło się odliczanie. Dziewięć… Osiem… Siedem… Czy mój komputer zamienił się w bombę?! Sześć… Pięć… Cztery… Gorączkowo próbowałam wyjść ze strony lub przynajmniej wyłączyć komputer, jednak nic nie działało! Trzy… Dwa… Jeden… Gdy na ekranie pojawiło się zero, nagle poczułam, że tracę grunt pod nogami. Jedyne, co czułam, zanim całkowicie straciłam przytomność, to twardość moich paneli podłogowych. Obudziłam się w jakimś pokoju. Na biurku leżały różnorodne narzędzia. Podniosłam się do siadu, po czym złapałam się za głowę. Czułam się jak na karuzeli! Nagle drzwi otworzyły się, a do pokoju wparował przystojny, młody chłopak. Nie mogłam bliżej przyjrzeć się jego twarzy, ponieważ od razu zaczął sprzątać i chować rzeczy z biurka po różnych szafkach i szufladach. Zauważył mnie dopiero wtedy, gdy skończył. Jego twarz wystarczająco ukazywała, co czuje w danym momencie. Zdziwienie, niepokój, niepewność… Normalnie jak z otwartej księgi! Jednak, gdy resztki jego niepewności zniknęły, rzucił się na mnie, zakładając mi dźwignię na rękę, bym nie mogła uciec. -Kim jesteś?! – zapytał mnie, chłodnym i opanowanym głosem. Przez jakąś chwilę nie odpowiadałam, co doprowadziło ostatecznie do tego, że dźwignia nałożona na mnie została wzmocniona. -Ała, weź się uspokój! Kto to widział, żeby tak traktować kobiety! – krzyknęłam, co najwyraźniej pomogło, bo jego uścisk się poluźnił. W końcu po krótkim „przesłuchaniu” mnie, puścił moją rękę. Mogłam teraz spokojnie usiąść i przyjrzeć się młodemu mężczyźnie o rudawych włosach. - Mówią na mnie Rudy – powiedział do mnie niepewnie, po paru chwilach wpatrywania się na siebie. Po jego słowach uświadomiłam sobie, gdzie tak naprawdę jestem. Musiałam trafić do „Kamieni na szaniec”. No nieźle… Ja to jednak umiem się pakować w kłopoty, nie ma co. Gdy opowiedziałam mu trochę o sobie, wydawało mi się, że mi zaufał. Powiedział mi nawet o jego grupce przyjaciół. Oczywiście wszystko to wiedziałam, ale i tak słuchałam go uważnie. Nasza pogawędka nie trwała jednak za długo, gdyż przerwano nam ją dosłownie w połowie. Mężczyźni ubrani w jakieś mundury wkroczyli do pokoju i nie zwracając na mnie żadnej uwagi, wzięli Rudego i wyprowadzili go z domu. Czyżbym była w jakiś sposób niewidzialna? Skoro tak, to może powinnam udać się do innych, by pomóc im w ratowaniu Rudego? Jak postanowiłam, tak też zrobiłam. Obserwowałam poczynania Zośki i Alka z boku. Musiałam przyznać i to szczerze, że zaimponowali mi swoją determinacją w przygotowaniu się do słynnej Akcji pod Arsenałem. Podejmowali naprawdę duże ryzyko, przygotowując się na takie akcje, ale czy naprawdę było warto? Na koniec i tak Rudy ginie, Alek zostaje postrzelony, a Zośka umiera podczas ataku na placówkę. Z jednej strony niesie to ze sobą ogromne konsekwencje, jednak z drugiej strony warto mieć jakąś nadzieję. Chyba właśnie wtedy uświadomiono mi, że dla kogoś lub czegoś ważnego warto podejmować ryzyko. Rozczuliłam się na tyle, że nawet nie zauważyłam, jak mnie wszyscy zebrani otoczyli. Nie byłam już niewidzialna?! Z zaskoczenia krzyknęłam, budząc się. To był sen? Boże… Muszę chyba kłaść się wcześniej spać i mniej oglądać z koleżanką pinteresta, skoro mam takie sny… Zakropiłam sobie oczy, po czym sięgnęłam po telefon, żeby sprawdzić godzinę. Za dwie minuty ósma… O kurczaki! Spóźnię na matematykę! Zerwałam się z łóżka i pognałam na dół, by odpalić komputer. Mówię wam, życie na krawędzi! Podjęcie ryzyka i spóźnienie się na lekcje nie wchodziło w grę. Wolałabym sobie oszczędzić kazań od wychowawcy o tym, że jesteśmy już duzi i powinniśmy wydorośleć. Jakbym nie wiedziała! Odpaliłam więc komputer, weszłam na lekcje, rozpoczynając mój nowy dzień zmagań z nauczycielami. Maria Jakrzewska (klasa VIII)
opowiadanie twórcze kamienie na szaniec